a

Dlaczego faceci tatusieją…

4 września 2019

Możliwe że wszedłeś tutaj z ciekawości. Możliwe, że jesteś sceptyczny. Możliwe, że nawet nie masz zamiaru przeczytać do końca. Rozumiem Cię. Artykuł ma lekko prowokacyjny tytuł i napisany jest przez gościa,…

Możliwe że wszedłeś tutaj z ciekawości. Możliwe, że jesteś sceptyczny. Możliwe, że nawet nie masz zamiaru przeczytać do końca. Rozumiem Cię. Artykuł ma lekko prowokacyjny tytuł i napisany jest przez gościa, który prawie 10 lat jest trenerem i całe życie jest aktywny. Co ten chłop może mi poradzić, jak on tylko trenuje a ja mam swoje obowiązki… Faktycznie jestem trenerem już dość długo i zawsze coś robiłem w sferze aktywności. Pewnie jest mi łatwiej niż Tobie.

Ale ale!

Mam prawie 30 lat, jestem mężem, ojcem, prowadzę firmę i staram się rozwijać życiowo. Wszystko co robię chce robić dobrze.. Każdego dnia staram się sprostać wymaganiom które często sam sobie stawiam. Często mam potknięcia – jak każdy. Dodatkowo jako trener pracuję z wieloma facetami którzy są ode mnie starsi i mądrzejsi. Słucham i uczę się, dzięki czemu zbieram doświadczenia które mogę przekazać dalej.

Dziś chce coś opowiedzieć Tobie. Coś co mam nadzieję spowoduje, że nie STAtusiejesz, albo ODtatusiejesz… Więc czytaj do końca 

Co to znaczy „statusieć”?

Bycie statusiałym nie oznacza wyłącznie gorszego wyglądu. Wygląd można poprawić w kilkanaście tygodni! „Tatusiałość” to mniejsza werwa do życia, brak pasji, stagnacja, wykonywanie ciągle tego samego, ospałość, przewidywalność, rutyna, lenistwo, brak odwagi, brak wiatru w włosach. Nijakość, nuda. Internet aż huczy od memów i innych materiałów gdzie pokazany jest chłop przed związkiem i w trakcie. Albo jak się zmienia facet z każdym rokiem małżeństwa. Najpierw fit potem fat, przed związkiem pasja, aktywność i dzikie serce, w związku jedzenie kanapa i serial.

Zawsze takie memy budzą we mnie irytacje i sprzeciw, ale jest w nich sporo prawdy. Niestety…

Oczywiście można statusieć także nie będąc w związku! Wtedy dopiero jest tragedia. Jeśli jesteś młody, zdrowy, wolny, nie masz szczególnie ciężkiej sytuacji życiowej, a mimo to nie jesteś w jako takiej formie to nie ma dla CIebie usprawiedliwienia! Tak samo nie ma usprawiedliwienia dla młodego człowieka który w dzisiejszych czasach nie umie nic powiedzieć w obcym języku.

Co się ze mną stało? Jak do tego doszło?

„W szkole i na studiach byłem w formie, ale wiesz, potem obowiązki, praca no i zwolnił metabolizm…” często słyszę takie gadanie…

Pracuję z mężczyznami co mają 25, 30, 40 czy 50 lat. Zauważyłem, że wiele osób idealizuje dawne czasy szkoły i studiów twierdząc że wtedy byli w formie. Często nie byli. Po prostu nie było wystającego brzucha i w plecach nie bolało. Ale formy z prawdziwego zdarzenia też nie było. Nie mówię tu o kracie na brzuchu, ale tego co u faceta naprawdę ważne – siła fizyczna, mobilność, dobra kondycja i wysoka sprawność. Jeśli masz 30 lat i masz obawy czy wyjdziesz na Kasprowy o własnych siłach, albo czy powisisz na drążku na jednej ręce przez 10 sekund, to pora brać się do roboty, bo jest słabo a lepiej nie będzie!

Ale wróćmy do tematu. Co się stało, że się… zepsuło?

Zmienił się Twój styl życia dość szybko, czego nie zdążyłeś zarejestrować i odpowiednio zareagować. Wcześniej chodzenie wszędzie na nogach było czymś zupełnie normalnym. Nawet jak jeździłeś komunikacją, to często chociaż na przystanek trzeba było iść. Powrót z imprezy kilka kilometrów na nogach? Czemu nie! Jedzenie? W knajpach drogo, to zrobię coś samemu. Wszystko jedno co, byle było w miarę smacznie i nie za drogo. A w weekend co robimy? Może rowery, może w góry? A może w piłkę z kolegami? Coś się wymyśli.

A dziś? Wychodzisz rano w pośpiechu z mieszkania. Wsiadasz do samochodu, potem do pracy, następnie windą do biura, tam spędzasz x godzin często w stresie, po czym winda, samochód, zakupy, dom, kanapa. A jedzenie? Czasem na mieście, czasem w pracy, czasem na dowóz. Niby się starasz, niby chodzisz czasem na siłkę czy basen, czasem idziesz na rower a jedzenie próbujesz jeść zdrowe. Z niczym nie przeginasz, a mimo to forma coraz gorsza, boli tu i tam a ubrania stopniowo też jakoś tak w praniu się kurczą, a żonę często boli głowa…

Oczywiście podałem tylko jeden przykład i nie koniecznie to jesteś Ty. Być może żyjesz zupełnie inaczej. Niemniej jeśli czujesz, że nie jesteś w formie, przyjrzyj się temu jak zmienił się Twój styl życia na przestrzeni lat jeśli chodzi o aktywność i wybory żywieniowe. Jest coś, co warto zmienić aby powalczyć trochę o jakość życia?

OK, przyjmijmy, że wiesz już, że jest coś do poprawy. Wiesz, że możesz wyglądać i czuć się lepiej. Pora coś zmienić. Co robić? Od czego zacząć? Oczywiście mógłbym Ci teraz polecić mój program treningowy, który naprawdę ułatwia proces jak ktoś naprawdę chce. Ale to nie pora. Najpierw przeczytaj do końca.

Dwie skrajności współczesności – czyli historia prawdziwa – Sportowiec fitnesiak amator

Często obserwuje schemat, gdzie faceci w różnym wieku ( jak są bardzo młodzi to jeszcze ujdzie) stają się maniakami siłowni z obsesją na punkcie swojego wyglądu. Styl życia wchodzi w tryb super fit. Po pracy 5x w tygodniu siłka, potem szejk białkowy i spacer po bieżni, w weekendy czasem impreza a czasem znowu trening. W szatni gadka kto ile bierze na klatę i kogo podlało fatem na brzuchu. Na pytanie o ostatnio czytany tekst, pada odpowiedź że skład odżywki białkowej i dawkowanie cytruliny. No dobra, z tym przesadziłem. Nikt kto taki styl życia wyznaje, nie widzi tego że coś jest nie halo…

Tak jak pisałem, pal licho, gdy chłop jest sam, nie ma dziewczyny/żony dzieci i innych obowiązków. Można to wtedy potraktować jako etap. (sam też tak miałem!) Gorzej, jak w czasie gdy jegomość pompuje 10 serie na biceps, w domu czekają dzieciaki na zabawę z tatą. Czeka pewnie też żona, która niby cieszy się że mąż o siebie dba, ale szkoda, że go nie widuje… Ja rozumiem, że sylwetka jest ważna, ale jak masz rodzinę i inne obowiązki, to na cholerę im to, że masz kratę na brzuchu?

I nie zrozumcie mnie źle! Pasja jest ważna! Bez pasji chłop staje się nudziarzem. Ale czy pompowanie i hodowanie swojego ciała i poświęcanie temu 100% uwagi to wartościowa pasja?

Domator, pieszczoch, intelektualista

Druga skrajność jaką obserwuję, to facet który nie dba o siebie wcale. Aktywności fizycznej mało lub wcale. Fryzjer strzyże zawsze tak samo i tylko wtedy kiedy nie ma wyjścia i trzeba iść. Ubrania nosi takie by było po prostu wygodnie. Ten sam dres od lat to świetny wybór.

Jedzenie? Lubi dużo ale za to często. Słodycze podobnie. Z pogardą patrzy, gdy żona chce zrobić coś zdrowego dla rodziny. Bo przecież prawdziwy facet nie je sałaty. Nigdy nie lubił sportu a kiedyś opuszczał lekcje WFu. Wolał raczej czytać/grać lub rozwijać inne pasje.

Wszystko jest w miarę OK, do momentu jak się nie zje… zepsuje. Nagle okazuje się, że coś strzykło w plecach i samo nie przechodzi. Żona częściej warczy niż głaska, a dzieciaki już nawet nie proszą ojca żeby z nimi poskakał bo i tak nie pójdzie. Po jakimś czasie może się okazać, że gość który dużo pracował i teoretycznie poświęcał się na rzecz innych, doprowadził się do takiego stanu że ciężko wrócić do bycia facetem z krzepą. Szczególnie, jeśli wcześniej też nim się nie było…

No ale koniec wstępu! Gość bierze się za siebie. Co zwykle się dzieje?

Okazuje się, że całożyciowy brak zdrowych nawyków jest nie do przeskoczenia. Jedna skrajna dieta, kilka kilo mniej i potem powrót i efekt jojo. Bieganie kilka razy w tygodniu i okazyjne wizyty na siłowni na początku wydawały się dobrym pomysłem, ale nie przyzwyczajone ciało i brak odpowiedniego planu skutkuje przeciążeniem i spadkiem motywacji.

Jaki efekt tej walki? Żaden. Po prostu można się przy znajomych pochwalić ile się to już artykułów przeczytało i ile fit jutuba widziało. A forma coraz gorsza…

Gdzie do cholery jest ten złoty środek?

Zacznijmy od tego, że musisz sobie odpowiedzieć na jedno zajebiście ważne pytanie, czego oczekujesz od swojego życia i jakim facetem chcesz być? Nie wiem jak to wygląda u CIebie, ale myślę że to dobry moment, aby opisać Ci moją optykę na ten temat. Może akurat znajdziesz jakieś cechy wspólne.

Nie jestem i nie byłem sportowcem. Sporo się ruszam bo lubie, ale nie przeginam z treningiem. Nawet jeśli bym chciał trenować 6x w tygodniu, to zwyczajnie nie mam na to czasu.

Prowadzę firmę która pochłania ogromną część mojego dnia. Jestem ojcem i mężem który stara się dać rodzinie tak dużo czasu i uwagi jak to możliwe. Jak sobie radzę z utrzymywaniem formy?

  • Trenuję 3 x w tygodniu. Treningi bardzo często odbywają się w domu. Mam drążek i kółka gimnastyczne, dzięki czemu mogę dbać o każdą partię mięśniową trenując w domu lub w terenie. Moi synowie bawią się ze mną. Oni nie trenują, ale widząc, że tata fika koziołki sami próbują. Dla chłopaków to nic dziwnego, że tata w salonie stoi na rękach. Czasem nawet tego nie zauważają.
  • Robię treningi w terenie. Biorę kółka gimnastyczne nad wodę czy do parku na piknik. Siedzimy na kocyku, rodzinka je owoce lub domową drożdżówkę a ja co jakiś czas robie ćwiczenie. Nie jest to może idealny trening, ale lepszy taki niż żaden.
  • Potrafię liczyć kalorie i makroskładniki i znam swoje zapotrzebowanie. Dzięki temu, mogę sobie zjeść lody z rodziną, czasem trochę pizzy a pozostałe rzeczy jakie jemy łatwo wpisuję w bilans. Nawet jak na początku sprawiało to trochę kłopotu to uważam, że warto, bo teraz mam totalny luz z jedzeniem i nie musze się spinać na jakieś szczególne diety
  • Jem 2 lub 3 posiłki. Nie tracę czasu na ciągle przygotowywanie jedzenia. Jestem przez to mniej uciążliwy dla innych bo mam więcej czasu.
  • Staram się spędzać czas aktywnie. Chodzę z chłopakami na spacery, bawimy się na placu zabaw, jeździmy na rowerach. Na książki i gry też jest czas, ale to w formie odpoczynku.

Dlaczego mam łatwiej niż inni? Głównie dla tego, że to lubię oraz mam już wyrobione nawyki które pozwalają mi wytrwać w tym stylu życia nawet jak mi się całkowicie nie chce. Działam wtedy z niechęcią, ale wiem, że nie mogę sobie odpuszczać.

Tylko co moje doświadczenia moją wspólnego z Tobą? Prawdopodobnie, jesteśmy zupełnie inni!

To racja. Chcę Ci tylko pokazać, że jeśli się odpowiednio przyjrzysz swojemu aktualnemu stylowi życia, na pewno znajdziesz kilka elementów które możesz łatwo zastąpić czymś nowym. Trzeba tylko postanowić, że pora się wziąć do roboty, następnie otworzyć zeszyt i wszystko zaplanować. Tak zaplanować, aby było skutecznie i wygodnie.

Jeśli masz ochotę, to obok znajdziesz zapis mojego bezpłatnego szkolenia online. Opowiadam trochę o tym, jak taki proces powinien przebiegać, aby zrobić fajną formę a potem utrzymać efekty.

Materiał jest dość długi, ale jak Ci zależy, to bardzo polecam posłuchać. Jest tam sporo przydatnych informacji o tym jak zaplanować swój proces “odtatusiania”.

Życzę wytrwałości!

Damian Bugański

Wybierz swój program z kalkulatorem

Dieta Zbilansowana dla każdej osoby, która chce jeść zdrowo, smacznie, wygodnie i przy okazji osiągać swoje cele sylwetkowe.

Podobne artykuły:

Koszyk0
Brak produktów w koszyku!